Ostatki były u mnie godne!
Najpierw golonki na obiad, a potem pączki do kawy :)
W środę waga oszalała, ale wczoraj na szczęście miałem wypad do lasu
z kumplem. To już trzeci.
Stwierdził że chce wyrobić 50 metrów sześciennych drewna, żeby mieć
opał na 3 ciężkie zimy.
7 godzin ostrego cięcia dało mi w kość, bo straciłem 1,2kg na wadze i wszystko mnie boli :) A z moich wyliczeń wynika że mogłem spalić nawet i 3500 kcal podczas tej pracy.
Nie wiem ile nacięliśmy drewna, ale sporo, skoro kolega nie zdołał dzisiaj wszystkiego poukładać na stosy dla leśniczego.
Jutro kolejny wypad, a ja zastanawiam się jak przyspieszyć regenerację.
Dzisiaj udało mi się zapewnić sobie 10 godzin snu i wspomagam się odżywką białkową, żeby nie zmarnować tak ekstremalnego FBW.
Pozdrawiam.